sobota, 19 września 2015

Reklama dźwignią handlu...




…. Czyli o tym jak stęskniłam się za wami i postanowiłam wrócić. Tym razem zupełnie inaczej, nie siatkarsko  (na razie) a w klimatach około fantastycznych. Zapraszam wszystkich, którzy lubią podobne historie i tych może niekoniecznie do nich przekonanych.


Panie i Panowie przed wami opowiadanie „Tam gdzie nie sięga wzrok”

sobota, 29 sierpnia 2015

Epilog

  


Epilog dedykuję Wince i Kam ili- to dzięki wam w dużej mierze nie porzuciłam tego opowiadania: )


Ścieżka dźwiękowa 1- Bruno Mars - Just The Way You Are

Są takie chwile gdy zatrzymujemy się, spoglądamy wstecz i zastanawiamy się czy postąpilibyśmy inaczej. Rozważamy nad tym czy gdybyś powiedzieli kilka słów więcej lub czegoś nie zrobili, czy coś by to zmieniło, sprawiło że nasze życie potoczyło by się innym torem. Czy aby lepszym? Tego nigdy się nie dowiemy, poza tym nikt nie zmieni tego jak jest. Nic ani nikt nie przewinie czasu wstecz. Jednak z drugiej strony ktoś mi kiedyś powiedział, że warto czasami spojrzeć wstecz bo wtedy uczymy się doceniać to co mamy. Życie to niepewna sprawa, dlatego chce się zapamiętać z niego pewne chwile, wyryć je w umyśle, żeby później wyjąć wspomnienie jak zasuszony kwiat włożony między kartki książki i ponownie się nim rozkoszować.

- Skoro nie mogłeś się pogodzić z moją decyzją dlaczego nie walczyłeś?- spytałam go niedawno.
- Jeśli naprawdę ci na kimś zależy, pozostawisz mu swobodę działania, choćby to działanie było nie po twojej myśli. Jeśli naprawdę kogoś kochasz, pozwolisz, by złamał ci serce.
- Tak bardzo tego żałowałam ale skoro widziałam, że nic nie robisz uznałam, że… przez te wszystkie nieporozumienia straciliśmy tyle czasu.- wtuliłam się w niego mocniej.
- Ale teraz jesteśmy razem i tylko to się liczy.

Bez względu na wszystkie zawirowania, przykrości jakie mnie spotkały odkąd spotkałam Andrzeja nie żałuję niczego. Nie zawsze jest łatwo. Bywają kłótnie,  ciche dni gdy mamy wszystkiego dosyć, chwile zwątpienia. Dopiero potem uświadamiasz sobie co czujesz do tej drugiej osoby, jak bardzo ją kochasz. Mimo wszystkich tych przeciwności uświadamiamy sobie jedno- chcemy być z tą drugą osobą, bo tylko ona może nam dać prawdziwe szczęście.  Żeby to zrozumieć musiałam go stracić, na mgnienie oka ale jednak. Lecz podobno do trzech razy sztuka.

- Możesz przestać się wiercić?- poprosiła rozbawiona moim stanem Berenika i wróciła do poprawiania opadającego mi delikatną mgiełką na ramiona welonu podczas. Doskonale wywiązywała się z roli świadkowej, to jej trzeba było przyznać- Teraz jest idealnie.- uśmiechnęła się do mnie szeroko.- Pamiętaj, nie próbuj uciekać bo razem z Olą cie złapiemy a jakby Wroniastemu coś podobnego przyszło do głowy to chłopcy też sobie jakoś z nim poradzą i wspólnymi siłami zaciągniemy was z powrotem.- pozornie niedbałym ruchem wskazała na budynek w którym, zaraz  po tym jak cmoknowszy mnie w policzek dla dodania otuchy, zniknęła.
Ostatni spojrzałam na czarno biały, szachulcowy budynek kościoła wznoszącego się w centrum Milicza. Ubrana w suknię z niezbyt głębokim dekoltem, przepasaną w pasie pudrową wstążką,  ze spódnicą miękkimi kaskadami materiału spływającymi ku ziemi, czekałam na najważniejszą chwilę w swoim życiu.

- Arek? Ty też miałeś przed takiego pietra?- spytałam brata, który miały poprowadzić mnie do ołtarza.
- Nie, nie bałem się.- muszę przyznać, że trochę mi ulżyło.- Byłem przerażony jak diabli.- łobuzersko puścił do mnie oczko. O ja głupia a już myślałam, że nie mogę być bardziej zdenerwowana.
Pierwsze takty tradycyjnego dla tej okazji marszu Mendelsona były dla nas pewnego rodzaju sygnałem. Gdy tylko przekroczyliśmy próg wszystkie głowy skierowały się w naszą stronę. Nigdy nie lubiłam znajdować się w centrum uwagi ale przy takich okazjach było to nieuniknione. Były tu wszystkie ważne dla mnie osoby. Moja mama, Daria żona Arka, Blanka ich córka. Nieco dalej przycupnęli wraz z rodzinami moi kuzyni, Krzysiek i Marcin. Po drugiej stronie przejścia siedzieli najbliżsi Ptaszyska, jego rodzice, siostra i wesoło machająca do mnie Hania, już nie taka mała. Oczywiście nie zabrakło siatkarzy, którzy obiecali ( z Włodarczykiem na czele), że nasze wesele będzie z tych co to ich polska ziemia nie widziała.

Potem dostrzegam jego i wszystko się zmienia. Robi się jakby ciszej albo raczej ja jestem tak bardzo na nim skupiona, że nie dostrzegam niczego innego. Byłam tak przerażona, że mało brakowało a zaczęłabym trząść się z nerwów. Teraz ogarnął mnie cichy spokój, ten rodzaj pewności jaki odczuwa się widząc w oczach drugiej osoby bezgraniczną miłość.
W życiu spotykamy tylko jedną osobę, z którą od samego początku lecą iskry. Wymowne spojrzenia, aluzje i gra subtelnych gestów. Wszystko to może złożyć na coś przelotnego lub trwałego. Jak będzie to już zależy od nas.
Jako niedoświadczona życiem nastolatka miałam pewne pragnienie. Moim marzeniem było aby być czyimś marzeniem i to się dzisiaj urzeczywistnia.
Nie było łatwo, od mojego powrotu minął niewiele ponad rok a my wciąć uczymy się siebie od nowa. Mogłabym skłamać i powiedzieć, że się nie zmieniliśmy ale byłoby to kłamstwo. Zmieniliśmy się i to bardzo. Przede wszystkim dojrzeliśmy do tego, żeby być razem.

Uśmiecham się sama do siebie gdy przypominam sobie dzień w którym mi się oświadczył, zupełnie jakby to było wczoraj a nie kilka miesięcy temu.
Sydney, Londyn, Waszyngton. Byłam w ciągłych rozjazdach podobnie jak Andrzej. Najpierw liga i mecze wyjazdowe a później powołanie i rozgrywki reprezentacji. Staraliśmy się celebrować każdą chwilę jaką mogliśmy spędzić razem. Tak jak wtedy gdy umówiliśmy się na śniadanie w kawiarni, z której okien było widać przejście dla pieszych. To samo gdzie mnie potrącił.
- Pamiętasz jak się poznaliśmy?- wskazałam  ręką na tamto miejsce.
- Przypadkiem, jak każdy.
- Tak też się w tobie zakochałam. Przypadkiem.
- Takie przypadki są najpiękniejsze. Tak sobie myślałem…- dodał po chwili wyciągając coś z kieszeni.- Co ty na to, żeby jeść ze mną śniadanie, obiad i kolację każdego dnia przez resztę życia?- przez chwilę zdezorientowana przyglądałam się pierścionkowi a kiedy próbował wypowiedzieć coś w stylu „czy zechcesz zostać moją żoną’ rzuciłam mu się na szyje przez co oboje wylądowaliśmy na podłodze.

Kiedy docieramy do ołtarza brat podaje mu moją rękę z tym charakterystycznym spojrzeniem mówiącym „tylko dobrze opiekuj się moją siostrą”. Miałam ochotę się roześmiać bo choć wyraźnie się ze sobą zaprzyjaźnili to w niektórych momentach wciąż reagowali tak samo. Arek mierzy go groźnym wzrokiem a Andrzej wygląda jakby miał się złamać pod wpływem tego spojrzenia.
Czuję krzepiący uścisk splatających się z moimi palców i nadal nie mogę się na dziwić jak to się stało, że w tej silnej dłoni zamyka się dziś mój cały świat.
Kiedy w jakim filmie czy książce główna bohaterka wspominała o tym, że widok ukochanego w smokingu zapiera jej dech reagowałam na coś takiego wymownym, nieco kpiącym uśmiechem a teraz mam tak samo. Mała cząstka mnie ma nadzieję, że wywołuję u niego podobne odczucia.
Wraca do mnie kolejne wspomnienie.

Jest wczesne popołudnie. Korzystając z ostatnich ciepłych jesiennych dni wymknęliśmy się za miasto, nad jezioro niedaleko Bełchatowa gdzie na początku naszej znajomości zdzieliłam świecznikiem Wojtka a później opatrywałam. O co oczywiście był zazdrosny.
- Jesteś wspaniała. Gdybyś wiedział jak bardzo to byłoby nie do zniesienia. Miałabyś wtedy tyle pewności siebie, że nie zauważałabyś tych rzeczy dookoła. A tak kiedy jesteś taka rozedrgana i boisz się, że za mało wiesz, i czujesz tę niedoskonałość, to jest właśnie idealne. Bo dzięki temu jesteś po prostu człowiekiem.

Wciąż ściskamy sobie dłonie gdy ksiądz przywiązuje je białą stułą.
- Ja Andrzej…
- Ja Martyna…
- biorę sobie ciebie…
- za męża…
- za żonę…
- i ślubuję ci miłość…
- wierność i…
- uczciwość małżeńską…
- oraz, że cię nie opuszczę….
- aż do śmierci.

Ścieżka dźwiękowa 2- Drew Seeley- I Do

Kiedy nakładamy sobie obrączki czuję się jak we śnie. To wszystko jest takie nierealnie, póki co nie dociera do mnie ostateczność wypowiedzianych przed chwilą słów. Kiedy złoty krążek spoczywa na tym samym palcu co pierścionek zaręczynowy podnoszę wzrok, wpatruje się we mnie tymi swoimi błękitnymi oczami, roziskrzonymi jak nigdy wcześniej.
- Co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez Was zawarte ja, powagą Kościoła Katolickiego, potwierdzam i błogosławię.- słyszymy jak kapłan wypowiada te słowa. Nie czekając na dalszą  część formułki Andrzej przyciąga mnie do siebie i całuje czym wywołuje śmiech wśród zebranych.  Odrywamy się od siebie i stykamy się czołami.
- No tak, hm.. teraz możesz pocałować pannę młodą.- choć księdzu nie do końca podoba się ta mała zmiana to słyszę w jego głosie nutkę rozbawienia. Skoro mamy pozwolenie to czemu tego nie wykorzystać.

Wiem, że nie zawsze będzie idealnie. Będziemy się spierać i kłócić o drobnostki, często nie mające większego znaczenia. Tak jak wtedy gdy wybieraliśmy zaproszenia a ten bezmyślnie mi potakiwał. Nie wytrzymałam i wykrzyczałam, że jeszcze nie jesteśmy małżeństwem a już straszny się z niego zrobił pantoflarz. „Bądź mężczyzną i pokarz, że masz własne zdanie!” No to mi pokazał co myśli i przez następnych kilka godzin spierał się ze mną na o każdy możliwy szczegół, czepiał się nawet typu czcionki.
 Na tym właśnie polega miłość- na kłóceniu się i godzeniu, na wytykaniu sobie błędów i rozmowie, na słuchaniu i mówieniu, na pewności i zwątpieniu, zazdrości, na byciu razem i byciem czasem daleko od siebie.
W związku trzeba codziennie coś dokładać, dawać do zrozumienia drugiej osobie jak bardzo jest dla nas ważna. Drobne iskierki serdeczności podsycają płomień uczuć. Wystarczy, że przechodząc obok, przytulisz tę drugą osobę. Że zapytasz, czy by się nie napiła herbaty i jej tę herbatę zrobisz. Ocieplisz głos, jak rozmawiasz przez telefon. Takie proste gesty pokazujące, że jest dla ciebie kimś wyjątkowym.
Może jestem niepoprawna, szurnięta bądź detalicznie odchylam się od pozostałych dziewczyn ale nie mażę o wielkich, wydumanych i sztucznie romantycznych sytuacjach ale właśnie o takich drobnych gestach.

- Kocham Cię.- szepczę mu do ucha gdy przenosi mnie przez próg restauracji, w której ma się odbyć nasze wesele a on odpowiada mi tymi samymi słowami.
Czasem jedna osoba potrafi odmienić nasze życie, niespodziewanie wejść w nasze wnętrze i pozytywnie opętać nasze serce. Czasem ta jedna osoba potrafi dać więcej nadziei i wsparcia niż ktokolwiek inny, codziennie nadając sens i rytm naszemu życiu, śmieje się i smuci z nami. Z czasem staje się naszym uzależnieniem, kimś bez kogo nie potrafimy normalnie funkcjonować.
Gdy wszyscy goście, z niewielkiego  stolika, biorą lampkę szampana ja, nim sięgnę po kieliszek napełniony sokiem, odruchowo dotykam wciąż jeszcze płaskiego brzucha.
- Sok? Toast powinno wznosić się czymś mocniejszym, wiesz tak dla pomyślności.- Wrona szturcha mnie żartobliwie.
- W niektórych sytuacjach kobieta nie powinna pić alkoholu.- oznajmiam tak cicho, żeby tylko on usłyszał. Jestem w stanie wyobrazić sobie, jak w jego głowie kręcą się trybiki kiedy spogląda to na mnie to na mój brzuch. W końcu do niego dociera a tedy porywa mnie w ramiona, unosi do góry i kręci się ze mną jak szalony. Może nasza przyszłość jest niepewna i pewnie jeszcze wiele przeszkód przed nami ale wiem jedno- będzie wspaniałym ojcem.

Jest jedna bardzo ważna rzecz, jakiej się nauczyłam dzięki niemu. Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy do niej strzelać z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza- wie jak przeżyć.



KONIEC

.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.


I tak opowiadanie, które w zamierzeniu miało liczyć około 15 rozdziałów zakończyło się na 28 (licząc epilog).
Naprawdę ciężko mi się pisało zakończenie i trudno mi rozstać się  z tym opowiadaniem ale tak to już jest, że wszystko kiedyś się kończy.

Czy coś jeszcze kiedyś napiszę? Nie mówię nie ale póki co chciałabym dać sobie chwilę oddechu. w głowie kiełkuje  mi jakiś pomysł ale nie wiem czy coś z tego wyjdzie. Kiedyś napisałam opowiadanie fantasy, może je będę publikować? To się zobaczy
Nigdy nie umiałam i nie lubiłam dziękować bo mam wrażenie, że mi to nie wychodzi i zawsze kogoś pominę.

Dziękuję za każde z 29651 wyświetleń, za każdy z 342 komentarzy dodających mi sił do dalszego pisania. Choć możecie być tego nie świadomi to parokrotnie dawały mi one pomysł na rozstrzygnięcie pewnych sytuacji.

Paulka, Like..it, Wredna Ania, Martyna tysioook, Aleksandra Mróz, Julcia#VF, naivy, I’m a Princess, Miśka, Mila, Aleksandra Nowek, siatkareczka, chichotka, Paula M, Marcyśka, szczypiorniaka, czarnaa mamba, Karolina R, Asiaa, Marta Mika, zakochanawsiatkówce, strangebeat3, Anuśka, storyofmylife, Dreszczowa Dama, Zośka & Ruda, Anekos7, rebelia, Lady Spark, Truskawkowa Lala, DarkFace i wszystkim Anonimom z całego serca dziękuję za każde ciepłe słowo, choćby i najkrótszy komentarz.

Przede wszystkim chciałabym podziękować dwóm wydatkowym osobom.

Winka- dziękuję za myśli a także każde twoje opowiadanie, które miałam okazję czytać. Na twoją twórczość trafiłam przypadkiem ale nie żałuję i pewnie za jakiś czas przeczytam historię Anki i Wojtka ponownie. Groziłaś, że jak zakończenie nie będzie szczęśliwie to przyjedziesz do Wrocławia i mnie znajdziesz. Ja chętnie spotkałabym się i bez takich gróźb : )

Kam ila- pojęcia nie masz jak będzie mi brakować twoich długich komentarzy (gróźb też :P). Coś mi się zdaję, że sobie je spiszę i będę czytać gdy będę miała gorszy dzień. Ale bywają wyjątki. Właśnie siadałam do laptopa, żeby opublikować epilog kiedy przeczytałam twój ostatni komentarz i choć wiem, że pewnie nie chciałaś (z resztą kto cie tam wie), to zrobiło mi się smutno bo tobie będzie smutno i zaraz pójdę zaszyć się w kącie smutku i sobie popłaczę.
Pamiętasz jak kiedyś opisałaś jak wyobrażasz sobie zakończenie tej historii? Że Andrzej i Martyna są już starszymi ludźmi, dookoła biegają wnuki a pies bawi się medalem mistrzostw świata jak frisbee? Byłam bliska napisania czegoś w tym stylu ale tak jak jest chyba nie jest najgorzej J
Zrobisz coś dla mnie? Nie rzucaj pisania, daj sobie chwilę odpoczynku, nabierz dystansu ale wróć kiedyś.


Być może do usłyszenia

Wasza Artis